Z geografii jak z każdego innego przedmiotu, są SPRAWDZIANY. Gimnazjalistom zdarzyło się na pewno nie raz, że trzeba było się nauczyć mapy fizycznej jakiegoś kontynentu. Podczas nauki powstają takie pytania jak: "Ile się trzeba tego uczyć?". Nigdy nie wiadomo, co nauczyciel da na sprawdzianie. Co da - to zależy już tylko od nauczyciela ;) Jeden da tylko ogólne i znane rzeczy, tzw. "z wierzchu". Drugi może próbować zagiąć uczniów wymyślnymi nazwami, np. Brahmaputra, Llullaillaco czy Sri Dźajawardanapura Kotte :D
Na to, co nauczyciel wymyśli, nic już nie poradzimy - wiadomo. Dalej jednak nie wiadomo, ile się trzeba tego uczyć. Moja rada jest taka: powinniśmy się uczyć i tych "z wierzchu", i tych wymyślnych. Żeby się jednak nie zamęczyć, dodam, że powinniśmy znać przynajmniej do 5 takich wymyślnych rzeczy.
Dla mnie, im dziwniejsza jest nazwa, tym szybciej ją zapamiętuję. Każdy ma inny sposób zapamiętywania. Ja mam swój sposób: jeżeli mam jakąś rzekę (którą znam), dajmy na to Ganges [przy Płw. Indyjskim] (bo uczę się w tym momencie z Azji), to do tej rzeki wpada ta wymyślna: Brahmaputra; albo jeśli mam Wyżynę Tybetańską [trudno jej nie zauważyć], to nad nią jest Pustynia Takla Makan, itd...
Mam nadzieję, że pomogłem wam w nauce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz